niedziela, 2 października 2016

O przybyciu trapistek do Czech

Maria Gabriela jednak przyszła do Czech dawno przed nami. W roku 2001 jeden czeski przyjaciel, który był w Sept-Fons, przyniósł do Vitorchiano starą broszurkę o Marii Gabrieli, którą znalazł w jednym antykwariacie w Brnie. Tych kilka pożółkłych, ale nieuszkodzonych stron tekstu ,,przeżyło'' całych sześćdziesiąt jeden lat, biegiem których czeską ziemię spotkało tyle politycznych i duchowych bolesnych wydarzeń. Teraz miały je w ręku mniszki z Vitorchiano, które szykowały się założyć Trappę. Był to dla nas znak, jakby nam siostra Maria Gabriela powiedziała: ,,Nie bójcie się, czekam tu na was już od roku 1940.''




Przedmowa do książki  Moniki Della Volpe ,,Droga wdzięczności – historia mniszki -trapistki Marii Gabrieli''

Każdy z nas potrzebuje przyjaciela – nikt nie może żyć sam. Jeśli ktoś myśli, że nie potrzebuje nikogo w rzeczywistości przestał ufać, że mógłby znaleźć kogoś, kto by go pokochał.
Święci to mężczyźni i kobiety tacy jak my, przeżyli takie same trudności jak my i dlatego mogą nas rozumieć. Przeszli tylko kawałek drogi dalej niż my, bo dotarli już do Domu Ojca. Są przyjaciółmi, którzy mogą nam pomóc więcej niż ktokolwiek inny.
Możemy z nimi naprawdę rozmawiać, opowiadać im o swych trudach, problemach, o głębokich  i tych najbanalniejszych pragnieniach. Tego, że nas słuchają i pomagają doświadczyłam wiele razy z błogosławioną Marią Gabrielą.

Ta młoda trapistka z mojej wspólnoty (Vitorchiano we Włoszech), która odeszła do niebieskiego domu w roku 1939, w wieku 25 lat i którą nazywa się w Vitorchiano ,,małą Gabrielą'' podczas gdy inni nazywają ją ,,Gabrielą od Jedności'', stała się moją wierną przyjaciółką.
Podobne doświadczenie jest udziałem wielu setek ludzi, którzy piszą do nas z całego świata i opowiadają często podobne historie: przez przypadek o niej usłyszeli, albo dostali jej obrazek – i tak się zaczęła ich przyjaźń z Marią Gabrielą.

Ja poznałam ją przed około trzydziestoma pięcioma laty, kiedy wstąpiłam do Trappy. W klasztorze w Vitorchiano niedaleko Rzymu, gdzie przeprowadziła się wspólnota do której należała (i należy!) Maria Gabriela Sagheddu, odpoczywa jej ciało w poświęconej jej kaplicy. Ta kaplica jest celem wielu pielgrzymek, w których przybywają także bracia i siostry innych chrześcijańskich wyznań, przede wszystkim od tej doby, gdy Jan Paweł II ogłosił Marię Gabrielę błogosławioną i  patronką ,,sprawy ekumenizmu''.

Ta książka opowie historię jednej całkiem zwyczajnej, zdecydowanej, nie klasycznie pobożnej dziewczyny, którą Bóg powołał aby się stała mniszką trapistką i która dojrzała aż do takiej ,,miłości do Chrystusa, że przed nią nie dawała pierwszeństwa niczemu'' Cytuję Regułę św. Benedykta, ale ten cel jest przecież celem każdego chrześcijanina.

Dziś tutaj, w Czechach, w naszym klasztorze postawionym niedaleko Pragi, zachowujemy jej relikwie w kaplicy sąsiadującej z Kościołem. Jeśli są tu dziś trapistki jest tak właśnie dzięki niej. W ołtarzu naszego Kościoła poświęconego Pannie Maryi są także złożone relikwie naszej błogosławionej.

Czechy są pierwsze między ziemiami nazywanymi wcześniej ,,wschodnią Europą'', w której jest obecny zakon cystersów ściślejszej obserwancji (O.C.S.O.) - znany jako trapiści. Jest reprezentowany klasztorem Novy Dvur w diecezji pilzneńskiej i naszym klasztorem w archidiecezji praskiej.

W tym wstępie chciałabym wyjaśnić, dlaczego myślimy, że u początków naszej obecności w Czechach stoi bł. Maria Gabriela. Ta krótka historia może być świadectwem tego, jak wierną przyjaciółką zdoła być Maria Gabriela, nie tylko osobom konsekrowanym, ale też wszystkim innym.

Wstawiennictwo tej siostry wyprosiło naprawdę wielkie mnóstwo łask i cudów (to wie tylko Bóg). Chodzi o łaski uzdrowienia, nawrócenia, pojednania. Nawrócenia i pojednania dokonywały się głównie w rodzinach: małżonkowie, którzy mieli zamiar się rozwieść, znów znaleźli drogę pojednania, rozwiązała się przemoc lub niewiara w rodzinie itd. Świadectwa tych wydarzeń są niezliczone. Dalej są oczywiste świadectwa o łaskach otrzymanych w obrębie ekumenicznych starań, przede wszystkim ze strony anglikanów, ale i wielu innych chrześcijan. Na przykład 22 lutego 2001, we wspomnienie Marii Gabrieli, szwajcarski pastor Patrick Balland, który nawrócił się na katolicyzm z kalwinizmu, założył ekumeniczną fraternie Marii Gabrieli.

To są  więc łaski, nie możemy nazwać je ściśle cudami. Chciałabym tutaj jednak podkreślić przede wszystkim łaski i ,,cuda życia''. Jeśli, jak mówią niektórzy, Bóg Ojciec pozwala, aby w niebie jego dzieci zachowały swoje skłonności i upodobania, możemy powiedzieć, że Maria Gabriela miłuje ,,cuda życia'': małżeńskie pary, które wedle lekarskiej wiedzy – dziś w tej dziedzinie na wysokim poziomie – nie mogły w żadnym przypadku mieć dzieci, wyprosiły sobie łaskę narodzenia dziecka. Chore dzieci w łonie matek- którym doradzana była aborcja – po zawierzeniu wstawiennictwu bł. Marii Gabrieli rodzą się doskonale zdrowe.

W Vitorchiano się o tym dużo nie rozmawia, ale gdy stanie się coś takiego to bez zbytecznego wzruszenia traktuje się to jako zwyczajną sprawę: każda z nas mniszek dostała przecież w czasie swego życia od ,,małej Gabrieli'' wiele łask, to jest jasne.

Dla nas jest ,,cudem życia'' nieustanny przypływ powołanych dziewczyn z Włoch, które wstąpiły i stale wstępują do klasztoru w Vitorchiano: dzieję się tak w sekularyzowanych Włoszech, które mają na swej ziemi dużo innych klasztorów.  To wszak nie tylko doświadczenie Vitorchiano. Dom Patrick, opat klasztoru w Sept-Fons, napisał mi przed kilkoma miesiącami:

Wkrótce po mym wybraniu (na opata) jeden stary mnich, który był powołany na kapelana sióstr poprosił mnie by mógł wrócić do Sept-Fons. Ponieważ wahałem się zgodzić na jego prośbę zaproponował mi ,,interes'': on będzie się modlił do bł. Marii Gabrieli, aby do Sept-Fons wstąpiło do końca roku pięć postulantów, a za to będzie wysłuchany i powołam go z powrotem. Zgodziłem się mówiąc sobie, że się to nie stanie. On jednak naprawdę był wysłuchany. Przybył do Sept-Fons a ja zrozumiałem, że wstawiennictwo bł. Marii Gabrieli jest naprawdę mocne. Od tej pory wiele razy zwracałem się do niej i nigdy nie byłem zawiedziony. Ja i moi bracia uważamy ją za bliską i uważną pomocnicę, za pewną podporę i członka naszej duchowej rodziny.

Klasztor w Sept-fons jest między męskimi klasztorami zakonu najbogatszy w powołania (obecnie wspólnota liczy około osiemdziesięciu mnichów), podobnie jak to jest z Vitorchiano – najbardziej liczną wspólnotą w żeńskiej gałęzi zakonu. Wspólnota w Vitorchiano mogła dzięki wstawiennictwu bł. Marii Gabrieli założyć w ostatnich dziesięcioleciach siedem kolejnych klasztorów na świecie. Do każdego domu wysłała grupę dziewięciu lub dziesięciu mniszek - założycielek.

Dziś w roku 2014 w klasztorze, w którym żyje około dziewięćdziesiąt mniszek, nie ma już żadnego wolnego miejsca. Ale także nowo założone klasztory były na tyle płodne – jak widać w dodatku tej książki – że mogły założyć dalsze nowe wspólnoty.
W poczet córek macierzystego domu we Vitorchiano wchodzi klasztor Naszej Pani nad Wełtawą – jako ostatni, założony niedawno.

Matka Monica della Volpe napisała swą książkę przed rokiem 2007 (który jest rokiem naszego odjazdu do fundacji), nie opowie zatem o naszej historii w Czechach. Ale warto się zatrzymać na kilku ciekawostkach, które towarzyszyły naszej przygodzie. Na jej początku nie stoi fakt, że Vitorchiano w tym czasie dostało grupę dwudziestu mniszek i było znowu zmuszone zakładać nową fundacje. W roku 1992 wstąpiła do Vitorchiano pierwsza Czeszka. To jest jej opowiadanie:

Było to wkrótce po rewolucji w roku 1989 a ja znałam kontemplacyjne klasztory bardzo mało. Nigdy nie słyszałam o Vitorchiano. Byłam w Niemczech by rozeznać swe powołanie: czułam, że jestem powołana do kontemplacyjnego życia. Wtedy wpadł mi w ręce obrazek błogosławionej Marii Gabrieli, dla mnie absolutnie nieznanej. Na obrazku była nazwa Trappy we Vitorchiano – w tej chwili wzmocniło się me żywe pragnienie wstąpienia do tego nieznanego klasztoru. Nie umiem tego wyjaśnić, ale jestem pewna, że przywiodła mnie tu Maria Gabriela.

W jej ślady szły kolejne dziewczyny, a kiedy jednego dnia widział tą czeską grupę w Vitorchano kardynał Vlk, poprosił opatkę, Matkę Rosarię Spreafico, aby założyła fundacje w praskiej archidiecezji.

W roku 2007 odjechało nas dziewięć, pięć sióstr włoskiego pochodzenia, trzy Czeszki i jedna Węgierka. Dziś w roku 2014 wspólnota ma dwadzieścia jeden członkiń: wszystkie pozostałe dziewczęta są Czeszkami, które wstąpiły do klasztoru w tych latach.

Maria Gabriela jednak przyszła do Czech dawno przed nami. W roku 2001 jeden czeski przyjaciel, który był w Sept-Fons, przyniósł do Vitorchiano starą broszurkę o Marii Gabrieli, którą znalazł w jednym antykwariacie w Brnie. Tych kilka pożółkłych, ale nieuszkodzonych stron tekstu ,,przeżyło'' całych sześćdziesiąt jeden lat, biegiem których czeską ziemię spotkało tyle politycznych i duchowych bolesnych wydarzeń. Teraz miały je w ręku mniszki z Vitorchiano, które szykowały się założyć Trappę. Było to dla nas jakby nam siostra Maria Gabriela powiedziała: ,,Nie bójcie się, czekam tu na was już od roku 1940.''

Matka Lucia Tartara, przełożona klasztoru Naszej Pani nad Wełtawą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz