środa, 29 sierpnia 2018

Dom Miłosierdzia

Wolontariat w Domu Miłosierdzia w Otmuchowie. Dziwne miejsce, wszyscy są uśmiechnięci, żartują, dom ciągle jest pełen ludzi, którzy w każdej chwili mogą zadzwonić i wejść. W kuchni gotuje się wielki gar zupy dla ,,chłopców'' z ulicy, którzy się pogubili. Polskie: ,,Gość w dom, Bóg w dom'' wydaje się przybierać żywą formę. Na Anioł Pański biją dzwony i wszyscy przerywają gotowanie, sprzątanie i rozmawianie. Każdy czuje się trochę jak w domu, nawet ci, co domu nigdy nie doświadczyli...



Opatrzność 
Jeszcze kilka lat temu w centrum małego miasteczka stała kamienica - ruina. Otwarte serca ludzi z Marana tha (Otmuchowska Odnowa w Duchu Świętym) odczytały, że Jezus chce, by dom wrócił do życia i stał się ,,miejscem gdzie świadczone będzie miłosierdzie, miejscem modlitwy i uwolnienia''. Proboszcz oddał dawny dom parafialny w ręce ,,ludzi dobrej woli'' i tak zaczęły dziać się cuda. Ruina z dziurami w podłogach, przez które woda kapała przez kilka pieter, dzięki Opatrzności i osobom, które Opatrzność podesłała zaczął wracać do świetności. Pieniądze na remonty pojawiały się ,,nie wiadomo skąd'' w odpowiedniej chwili. Zaczęto wydawać posiłki osobą starszym i innym potrzebującym. Czasem brakowało funduszy. Ktoś poszedł do Kościoła, pomodlił się i wracał z kopertą, bo akurat kogoś innego ,,natchnęło'', by podarował kilka tysięcy na cel charytatywny.

Cuda codzienności
Ludzie, gdy widzą, że dzieje się jakieś dobro, są wdzięczni i chcą pomóc. Niektórzy przynoszą warzywa i owoce, własne przetwory lub inne ofiary. Trwa ustawiczny remont, planuje się otworzyć większą kuchnię i jadłodajnię dla ubogich. Dom dostał opiekuna, okazało się, że zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią naprawdę będzie miejscem modlitwy i uwolnienia. Opiekunem Domu Miłosierdzia i grupy modlitewnej został diecezjalny egzorcysta.

Wyobraźnia miłosierdzia
Wyobraźni członkom wspólnoty i związanym z domem ludziom nie brakuje, w domu odbywają się spotkania, kursy, terapie, są miejsca noclegowe, planuje się jeszcze więcej. W całą pracę są włączeni nie tylko członkowie wspólnoty. Może przyjść każdy, pomóc w sprzątaniu, obieraniu ziemniaków, porozmawiać, pośmiać się. Bywają dni, gdy mała kuchnia zamienia się w forum teologiczne. Ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami, problemami, ale też cudami, których w ich życiu dokonał Bóg.

Piękno spotkania
Podczas wolontariatu w Domu Miłosierdzia spotkałam wielu ludzi. Każdy jest inny, ale we wszystkich można było dostrzec Boży promień, jakieś światło wewnętrznej radości, która tak potrafi rozświetlić twarz, że człowiek wydaje się być wyjątkowo piękny. Czasem starczy jedno spojrzenie, by w kimś go rozbudzić, to zapewne dlatego ludzie przychodzą do tego domu. Wszyscy uczymy się miłosierdzia. Czasem starczy jeden prosty gest.

Człowiek jest ważniejszy
Pewnego razu, usłyszałam odgłos dzwonka, przerwałam więc sprzątanie by biec do drzwi. Na dole stał mężczyzna z butami, które chciał podarować. Dowiedział się, że jeden z podopiecznych potrzebuje numeru 42. Podziękowałam, zamieniłam kilka słów i pożegnałam się. Mężczyzna odszedł. Buty zaniosłam liderowi wspólnoty, który akurat był w domu i wiedział komu są potrzebne.
-Jeden pan przyniósł buty.
Oznajmiłam.
-O, super...A gdzie jest?!
-Podziękowałam i odszedł!
Odparłam. Pan A. spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Nie zaprosiłaś go na kawę?
Konsternacja
-Eee...nie... wszyscy sprzątają...i...jeszcze dużo pracy zostało...Nie wiedziałam, czy mogę...
Pan A. pokiwał głową i westchnął z pobłażliwym uśmiechem...
-No, my cię musimy tutaj nauczyć miłosierdzia!!! Jak ktoś przychodzi, to przerywasz pracę i idziesz z nim na kawę! Człowiek jest ważniejszy!
Po czym wyciągnął telefon, by zadzwonić do darczyńcy i zaprosić go na kawę.

Od tamtego dnia mam niedobór magnezu od ilości kawy w organizmie ;-) żartuję... Piję herbatę...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz