Duchowa adopcja siostry, kapłana,
misjonarza...
Duchowa obecność
o. Piotra i modlitwa za niego - zapełniła w moim życiu to puste
miejsce, które kiedyś zajmowało narzekanie nad złym stanem
kapłanów. Teraz zamiast goryczy towarzyszy mi słodka radość z
naszej duchowej przyjaźni. Czasem myślę sobie, że podjęcie tego
postanowienia dało mi więcej niż jemu! Jestem misjonarką!
Wiele osób
narzeka na kapłanów, sama kiedyś byłam jedną z nich. Potem
zrozumiałam, że przecież każdy człowiek odpowiedzialny jest za
Kościół, nie tylko kapłani czy osoby zakonne, a narzekanie w
niczym tu nie pomaga. Zrozumiałam, że trzeba wziąć na siebie tą
cząstkę odpowiedzialności za Kościół i zabrać się do roboty
zaczynając jego sprzątanie od własnego podwórka!!!
Aby bardziej
zaangażować się w życie Kościoła na misjach i zadośćuczynić
za moje narzekania na kapłanów postanowiłam duchowo adoptować
kapłana. Na stronie duchowej adopcji znalazłam link do strony z duchową adopcją misjonarza - tak trafiłam na o. Piotra!
Szybko zauważyłam,
że duchowa adopcja to coś więcej niż modlitwa wstawiennicza, to
towarzyszenie! Może nigdy nie będę misjonarką w sensie dosłownym
(bo przecież chrześcijaństwo ze swej natury jest misyjne), ale
nikt nie powiedział, że nie mogę brać udziału w prawdziwej
misji.
Każdy ma swoją
misję, a moją od niedawna stała się modlitwa za duchowo
adoptowanego misjonarza. Dystans między mną a o. Piotrem skraca się
gdy biorę do ręki różaniec i otaczam go moją modlitwą, proszę
Boga, by chronił go przed złem i błogosławił mu.
Ojciec Piotr
napisał mi kiedyś, że ,,bez modlitwy wielu osób to wszystko by
się rozpadło''. Czasem powściągliwie wspominał o wielu
trudnościach, które trzeba dźwigać gdy się jest na innym
kontynencie i codziennie ma się do czynienia z ludźmi o zupełnie
innej mentalności.
Jego duchowa
obecność i modlitwa za niego - zapełniła w moim życiu to puste
miejsce, które kiedyś zajmowało narzekanie nad złym stanem
kapłanów. Teraz zamiast goryczy towarzyszy mi słodka radość z
naszej duchowej przyjaźni. Czasem myślę sobie, że podjęcie tego
postanowienia dało mi więcej niż jemu! Jestem misjonarką!
Pieśń modlitwy
Dla o Piotra mojego duchowo
adoptowanego misjonarza
Kiedyś wiatr przyniesie cichą pieśnią
fali -
Gdy nadejdzie jesień - modlitw szmer z
oddali
Zórz melodie jasne i szron srebra mocą
Będzie szeptem śpiewał przed świtem
i nocą
jak ptaków zastępy ze wzgórz
nadlatują
Wznoszą się ku Tobie chociaż ich nie
czujesz
Wznoszą się modlitwy, delikatna mgła
Niezauważalnie, zupełnie jak ja.
Nie dostrzeżesz nigdy, ukryta jest w
ciszy
Melodia modlitwy, której świat nie
słyszy.
Ty w deszczu, lub w żarze, lub nad
oceanem
Ja tutaj. A ona jednoczy nas w Panu.
Kiedyś wiatr odpłynie cichą pieśnią
fali
To życie przeminie – byśmy się
spotkali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz